12. Zdążaj prędko w leśne strony, bo zaczęły się jagody!

„Mało kogo bór przypuści
Do tajemnych swych czeluści”

- przypomina mi się poetycka baśń Marii Konopnickiej, gdy tylko pierwsze jagody czernią się pod koronami drzew.

Przyznam Wam, że lubię jagody jeść, ale lubię również je zbierać. Wybieram się do lasu najczęściej sama – tak po prostu jest najwygodniej. Jestem tylko ja, szum drzew, ptasie trele i najważniejsze – jagodniki. Bardzo przyjemna to medytacja, którą mogę polecić każdemu. Czasem ludzie pytają mnie, czy nie boję się sama chodzić po lesie. Uśmiecham się zawsze wtedy. Co najwyżej siebie samej mogę się bać. Nie wychodzę z założenia, że napotkany w lesie czy na łące człowiek właśnie czyha tylko na to, by na mnie napaść. Poznana niedawno w lesie pani Kazia, która również nie boi się samotnych wędrówek po mniejszych i większych zagajnikach, mówi z uśmiechem, że nie rozumie tego powszechnego zdziwienia. "Może ktoś chce zapytać, która godzina? Albo czy jagody obrodziły? Nie popadajmy w paranoję, bo zwariujemy – nie wszyscy ludzie są źli" - skwitowała to strachliwe podejście do obcych.
A Konopnicka radzi, że wystarczy zamknąć oczy i jeśli posłucha się wewnętrznego głosu, jeśli odnajdzie się w sobie krasnala – to strachy znikną a korbki będą pełne owoców ;)

Małe ma moc
Te małe czarne kuleczki skrywają pełno witamin, więc warto je jeść, najlepiej w postaci nieprzetworzonej. W miąższu zawarte są witaminy A, B1, B2, PP i C, a także flawonoidy, garbniki, antocyjany, fitoestrogeny, pektyny, kwas foliowy i błonnik. Ponadto zawierają kwasy owocowe (jabłkowy, bursztynowy, cytrynowy) oraz składniki mineralne: potas, fosfor, wapń, cynk, żelazo, mangan. Niewiele osób chyba o tym wie, ale jadalne i zdrowe są również liście jagody czarnej. Suszone owoce pomagają przy problemach z biegunkami, z kolei świeże owoce przeganiają zaparcia. Dzięki zawartości garbników i pektyn czarne jagody uszczelniają błony śluzowe żołądka, neutralizują szkodliwe produkty przemiany materii, świetnie stawiają na nogi przy różnego rodzaju zatruciach, a antocyjany wpływają korzystnie na stan naczyń włosowatych oczu, poprawiają wzrok, zapobiegają też pogłębianiu się krótkowzroczności oraz wspomagają widzenie w ciemności. Z kolei fitoestrogeny, czyli hormony roślinne, blokują działanie enzymów przyczyniających się do powstawania tzw. nowotworów hormonozależnych (np. niektórych nowotworów piersi, tarczycy czy wątroby), zarówno u kobiet, jak i u mężczyzn.

Do znudzenia
W tym roku, jak na wzorowego Nadesrała przystało (niezorientowanym kłania się Kapitan Bomba:), na jagodach byłam już sześć razy, w wyniku czego przytargałam 11 litrów tych drogocennych owoców. Gdy mam wolny dzień, wybieram się na dwie, góra trzy godziny. W tygodniu, gdy mam czas tylko popołudniami, na jagody przeznaczam godzinę – to wystarczy w zupełności, by zebrać litr czarnych kuleczek i w ciągu następnych 24 godzin spałaszować je w towarzystwie drugiej osoby w najróżniejszych konfiguracjach. Na naszych talerzach goszczą jagody ze śmietaną i miodem, z grzankami, z jogurtem (kozim, własnej roboty rzecz jasna), jagody z owsianką lub pęczakiem, są też jagodowe koktajle na jogurcie lub maślance - słowem, nie można się nudzić.

Jagodowe natchnienie
Nie tylko nimi się nie nudzę, ale co więcej są dla mnie inspiracją do rymowania w wolnej chwili.
"Zdążaj prędko w leśne strony, bo zaczęły się jagody!
Kubek z rana, za dnia, w nocy, a poczujesz przypływ mocy."

Jagodowe przetwory
W tym roku, wygospodarowałam też chwilę, by zrobić dżemy – póki co wysmażyłam dwie wersje – jagody z papierówkami oraz z czereśniami i czerwonym pieprzem. Będzie czym smarować zimą naleśniki. Jak to najczęściej bywa, robiąc dżemy kierowałam się intuicją, więc nie mam pojęcia, jakie proporcje zastosowałam. Wiem tylko, że podstawą dżemu jagodowo-czereśniowego było 400 g jagód, 600 g czereśni i dwie garści (a raczej garsteczki) cukru. W trakcie smażenia dodałam jeszcze sporo jagód, bo stwierdziłam, że czereśnie zdominowały zawartość garnka, a ponadto sypnęłam sporo świeżo zmielonego czerwonego pieprzu. To był dobry krok. Po zawekowaniu przetworów zostało mi trochę dżemu na dnie – niewystarczająco, by zapełnić słoiczek. Przełożyłam więc ostatki do lodówki. Wykończył je wczoraj Mariusz, chwaląc efekt końcowy. Jak zwykle zachęcam Was do kuchennych eksperymentów i porzucenia od czasu do czasu dobrze znanych przepisów. Takie intuicyjne pichcenie * z reguły przynosi świetny efekt. Ponadto dwa i pół litra rozdzieliłam na mniejsze porcje (ok. 300 g) i zamroziłam. W zamrażarce mam też sporo swoich truskawek – nic, tylko zimą wrzucać owoce do jogurtu albo upiec drożdżaka ;)


Przede mną w planach jest jeszcze zrobienie jagodowego soku, kilku dżemów i mrożenie. Nie wspomnę o codziennym wcinaniu jagód – zawsze staram się wyjeść sezonowymi warzywami i owocami, póki są jeszcze świeże.

* Intuicyjne pichcenie – absolutnie nie próbuj tego, jeśli masz zły humor – wówczas klapa gwarantowana. Musisz po prostu czuć, że możesz sobie pozwolić na taką nieskrępowaną kuchenną swawolę.

Ważna sprawa – mycie.  Jagody myjemy zawsze małymi partiami i pod ciepłą (nie mylić z gorącą!), bieżącą wodą, nie szczędząc jej. Chodzi o to, by wypłukać jaja bąblowca – tasiemca, którego roznoszą lisy i psy, a których w jagodach ponoć jest nie mało.





Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Ogrody Smaków © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka